
W wyniku spięcia elektrycznego doszło do pożaru. Ogień rozprzestrzenił się na kolejne mieszkania, w tym to należące do naszej klientki. Spaleniu uległa przede wszystkim część dachu. W dodatku w czasie akcji gaśniczej zostały wybite szyby balkonowe, a ściany i podłogi – zalane.
Ubezpieczyciel przez 3 miesiące od zdarzenia nie wydał żadnej decyzji, podczas gdy pozostali sąsiedzi otrzymali już dawno zaliczki od swoich ubezpieczycieli na poczet dokonania napraw. To stawiało naszą klientkę w tym trudniejszej sytuacji, że ekipa przeprowadzająca naprawy domagała się zapłaty niemałej kwoty.
Przekazaliśmy do ubezpieczyciela faktury potwierdzające poniesione koszty i zażądaliśmy ich zwrotu. Dopiero po kolejnym już ponagleniu wydało decyzję. TU przyznało zdecydowanie zaniżone odszkodowanie w wysokości zaledwie 104.000 złotych. Ubezpieczyciel tylko częściowo uwzględnił przedstawiony kosztorys, jednocześnie nie wskazując, z jakimi elementami wyceny się nie zgadza.
Po kolejnych działaniach kancelarii i kolejnych ponagleniach ubezpieczyciel wypłacił łącznie ponad 255.000 złotych. Dzięki naszej determinacji klientka otrzymała pełen zwrot kosztów związanych z naprawieniem szkód po pożarze. Co więcej, ponieważ wszystkie dopłaty zrealizowano z dużym opóźnieniem, wystąpiliśmy dodatkowo o zapłatę odsetek.